W tym roku minie 16 lat od chwili, kiedy zacząłem prowadzić bloga, z którego wyrosło wydawnictwo. Każdego ranka, dzień w dzień, nie licząc Bożego Narodzenia i Wielkiej Niedzieli ukazywał się na blogu tekst. Była to i jest nadal, moja codzienna praca. Obowiązek w sensie dosłownym, który utrzymywał wydawnictwo i przyczyniał się do jego sukcesów. Prócz tego pisałem książki i wykonywałem prace redakcyjne, jak to zwykle bywa w wydawnictwie. Jedyną nagrodą za moje wysiłki był zysk ze sprzedaży książek. Nie każdy jednak kupuje książki. Niektórzy nie kupują ich bo nie mają miejsca w mieszkaniu, inni po prostu nie czytają książek, a chętnie przyswajają treści z Internetu, jeszcze inni mają tak wielkie biblioteki, że dokładnie do nich czegoś nowego nie ma już dla nich sensu.
Od wielu lat czytelnicy namawiali mnie, by wprowadził tu jakąś formę wynagrodzenia za codzienne pisanie, ale broniłem się przed tym dość skutecznie. Uważałem, i nadal uważam, że blogi powinny być dostępne za darmo. Uznałem jednak, że po 16 latach pracy, kiedy szczęśliwie dotoczyłem się do wieku przedemerytalnego, pisząc i wydając książki, towar tak beznadziejnie niechodliwy, warto umożliwić tym wszystkim, którzy czują taką potrzebę, wsparcie mojej działalności. Tym bardziej, że to ja osobiście ponoszę odpowiedzialność, za firmę i projekty ją wspierające. Mam na myśli także odpowiedzialność finansową.
Możliwość, którą teraz tu otwieram, czyli wynagrodzenie mojego codziennego wysiłku kawą, nie będzie chyba wielkim nadużyciem. Oferta, jak powiadam, jest niezobowiązująca i dyskretna, szczególnie jeśli porównać ją z innymi ofertami dostępnymi w sieci, które posuwają się do emocjonalnych szantaży i obiecują, w zamian za wpłaty, odmianę losu pojedynczych osób i całych populacji. Na tym tle moja propozycja wygląda wręcz świetnie. Mam nadzieję, że spotka się ze zrozumieniem.
Gabriel Maciejewski – coryllus