Mieszkańcy żyznej prowincji Galicja, doprowadzeni zostali zdzierstwem austriackim do takiej nędzy, że ani jeden na dziesięć tysięcy mieszkańców, podległych tam tej władzy, nie widział nigdy czteroszylingowej monety. Rząd zmusza zarówno właścicieli ziemskich, jak i chłopów do płacenia kontrybucji zbożowych według cen z 1792 r., chociaż przy zajęciu podatkowym sprzedają oni to samo zboże za jedną dziesiątą, a nawet jedną piętnastą tej ceny. Wskazałem na przykład przemocy zastosowanej wobec chłopstwa przy egzekucji pańszczyzny, ponadto jest ono tak bardzo obciążone, że musi żyć przez część roku żywiąc się zieleniną, rosnącą dziko na zagonach. Przyjrzyjmy się teraz, w jaki sposób właściciel ziemski czerpie korzyści z takiego stanu rzeczy. Zdecydowana większość szlacheckich właścicieli żyje o czarnym chlebie. Szlachcic z czterema tysiącami akrów i pięćdziesięcioma rodzinami przywiązanych do ziemi poddanych często nie może opłacić nauki swoich synów. Co najmniej dziewięćdziesięciu szlachciców na stu ma majątki skonfiskowane za podatki. W związku z tym liczna grupa galicyjskich posiadaczy ziemskich podpisała petycję do cesarza, prosząc go
o oddanie ich własności i zapewnienie im żywności i odzieży, na które nie stać ich, kiedy podatki są płacone. A zatem ani chłopstwo, ani szlachta nie czerpią korzyści z wzajemnych stosunków; i chociaż w sensie pieniężnym rząd również traci przez zubożenie społeczeństwa, to z drugiej strony sytuacja taka łączy w sobie dwie zalety: zabezpiecza panowania nad tym terytorium i wydziera ziemi i ludziom wszystkie zasoby, które panowanie to zapewnia. Jest więc rzeczą oczywistą, że szlachta i chłopstwo, sługa pańszczyźniany i jego pan mają równe powody, by wystąpić wspólnie przeciwko rządowi. Rząd, aby zapobiec temu niebezpieczeństwu, już dawno stworzył okoliczności obliczone na sianie niezgody między klasami, których jedność mogłaby zagrozić jego władzy.
Charles Frederick Henningsen