Szkoła nawigatorów nr. 40 poświęcony pociągom pancernym

Szkoła nawigatorów nr. 40 poświęcony pociągom pancernym

40.00

Na stanie

Fragmenty tekstów

Dnia 5 listopada 1918 r. pociąg pancerny „Śmiały” wyruszył z Kra­kowa, aby od Przemyśla po Lwów iść na czele odsieczy, niosącej ratunek bohaterskim Orlętom lwowskim. Wkrótce potem, bo w dniu decydują­cego boju o Lwów, objął komendę „Śmiałego” ten, który miał mu nadać całą wartość bojową, miał stać się jego duszą i jego chwałą – porucznik Stanisław Małagowski.

Zatem dnia 5 listopada 1919 r. upływa rok naszego żołnierskiego życia. Radosna i krwawa zarazem rocznica. Ile bitew wygranych, zdobytych miast i wiosek, ile wysiłków poniesionych w polu! Dobrze byłoby wspo­mnieć… Ale jak niewielu z nas tę rocznicę obchodzi. I nie ma pomiędzy nami tego najdzielniejszego. Poległ ukochany komendant Małagowski, poległ również jego nieustraszony brat, żołnierz-artysta, poległo tylu… Krwawa dziś rocznica.

„Śmiały”

Oficer dowodzący – cechy wymagane od o.c. różnią się nieco w róż­nych warunkach. W Republice Południowej Afryki wymagany był nie­ograniczony zapał, energia i szybkość, aby jak najlepiej wykonywać żmudne, nieprzerwane, a nawet monotonne obowiązki, które czasami spadały na pociąg pancerny przez dłuższy czas, kiedy brak podniecenia był często oznaką, że praca została wykonana zbyt dobrze, aby wróg ryzykował zaatakowanie pociągu lub poczty, a nawet próbę zniszczenia linii kolejowej lub przekroczenia linii żywym inwentarzem. W kampanii w cywilizowanym kraju najlepszy wydaje się mniej impulsywny charak­ter, w połączeniu ze znacznie wyższą wiedzą techniczną, którą dobrze byłoby zdobyć w czasie pokoju. W każdym razie takt jest niezbędnym dodatkiem, podobnie jak zdrowy rozsądek konstytucja.

W Republice Południowej Afryki pociąg pancerny dawał młodym oficerom ogromne możliwości samodzielnego dowodzenia, a ponieważ zawsze istniała możliwość wyróżnienia się, stanowiska te były chętnie poszukiwane. W pociągu pancernym są niewątpliwie też przyjemniejsze chwile. Wrażenie w ruchu w kiosku jest co najmniej tak ekscytujące jak jazda na szybkim silniku, a efekt jest jeszcze silniejszy, gdy podróżujesz nocą z reflektorem. Częste zmiany scenerii i okazjonalne możliwości uprawiania sportu zapewniały przyjemne przerwy w czasie ciężkiej pracy i zawsze istniała pewność, że zostaną wysłani tam, gdzie naj­prawdopodobniej macza się palcem w złomie, który może zbliżać się w pobliżu linii kolejowej.

„Pociągi pancerne”

 

Wskutek przerwania przez bolszewików naszych linii i zagrożenia na tyłach, musiał pociąg pancerny „Lis-Kula” wraz z pancerniakiem „Mściciel”, cofnąć się do stacji Szepietowo, gdzie wywiązała się dłuższa walka pomiędzy tymi pociągami a znajdującą się już na naszych tyłach artylerią i kawalerią bolszewicką. Nocą patrolujemy linię Szepietowo­-Czyżew; następnego dnia rozpędzamy ogniem k. m. patrol bolszewicki i przerywamy telefoniczne połączenia kolejowe, ponieważ za pomocą tychże bolszewicy podsłuchiwali nasze rozkazy. Pociąg też miał spo­sobność podsłuchu bolszewików. Ja sam miałem możność rozmawiać w ten sposób telefonicznie z d-cą brygady bolszewickiej – Niemcem, który poprosił mnie, bym dla niego zamówił pokój w hotelu Bristol w Warszawie, dokąd za tydzień miał przybyć.

Następnie pociąg osłania własny odwrót pod Czyżewem. Poszukując łączności z oddziałami znajdującymi się na północ od toru, które pod wpływem silnego nacisku bolszewików już przedtem się cofnęły. Pociąg dostał się na 9 km za Czyżewem koło wsi Wśródborz w ogień nieprzy­jacielskiej artylerii z odległości 500 metrów od toru. Był to wypad setki Kozaków z jedną armatą, dokonany specjalnie celem odcięcia odwrotu naszej pancerce, o czym dowiedzieliśmy się później od jeńców. Pomi­mo, że jeden z granatów trafił w tor przed pociągiem jadącym pełną parą, udało się maszynie przedostać przez wysadzony tor, a następnie ogniem własnej artylerii zmusić oddział bolszewicki do panicznej uciecz­ki w stronę Czyżewa.

Wspomnienia z czynów bojowych