Bogusław Sujkowski był żołnierzem, brał udział w wojnie bolszewickiej i siedział później w niewoli w Prenzlau. No, a do tego był – jak to się mawia czasem – techniczny. Książki jego więc nie kokietują czytelnika postawą bohaterów, ich szlachetnością, nadludzkimi walorami umysłu i ciała. Książki Bogusława Sujkowskiego próbują wyjaśnić czytelnikowi kwestię, która dla autora jest najważniejsza – jak było naprawdę? Na allegro jest mnóstwo jego tytułów, dostępnych w bardzo niskich cenach. Nie był bowiem Bogusław Sujkowski autorem promowanym przez władzę. Pozwalano mu coś tam wydawać, ale jako uzupełnienie kulawego i destrukcyjnego systemu edukacji, nie był on dla komuny atrakcyjny w żaden sposób. Cóż to bowiem jest za atrakcja – powieść „Rydwany bojowe” – opowiadająca o przewagach technologicznych Hyksosów atakujących Egipt, kiedy już od pierwszej strony ci Hyksosi na swoich rydwanach bojowych kojarzą się z armią czerwoną i czołgami T-34? Cóż to jest za sznyt – powieść „Dwa zakony” opowiadająca historię Braci Dobrzyńskich, broniących sprawy biskupa Christiana? Komu takie rzeczy mogą się przydać? No właśnie – komu?
Teraz słowo o „techniczności” Bogusława Sujkowskiego. Na czym ona polegała? Otóż był to dyplomowany leśnik, który przez całe powojenne życie pełnił funkcję nadleśniczego w różnych pomorskich i kujawskich nadleśnictwach. Co, jak się domyślacie, wywołało we mnie falę zainteresowania i sympatii dla niego. Całkowicie nie związaną z tym, że Bogusław Sujkowski był rodzonym bratem Zbigniewa Sujkowskiego, autora wydanego przez nas raportu „Bitwa o Warszawę 1944”. Braci rozdzieliła wojna. Bogusław trafił do obozu jenieckiego, a potem powrócił do Polski komunistycznej. Zbigniew, przed Powstaniem Warszawskim, został przetransportowany do Londynu, potem wyemigrował do Kanady i tam zginął tragicznie wraz ze swoim wnukiem. Jego córka pani Danuta Francki pozwoliła nam wydać „Bitwę o Warszawę” i „Sylwetki”, wspomnienie ojca o jego konspiracyjnych współpracowniczkach. Rodziny obu braci nie miały ze sobą kontaktu. Dzięki Maciejowi Fryczowi, z którym stale współpracuję i który jest w kontakcie z panią Danutą, trafiliśmy najpierw na ślad wspomnień Bogusława Sujkowskiego, które były wydane przed wojną. Są to wspomnienia z wojny bolszewickiej. Potem Maciek znalazł kolejne wspomnienia – z okresu niewoli niemieckiej. No i – za zgodą rodziny – postanowiliśmy to wydać w niewielkim nakładzie. Nie ma prawie wcale zdjęć, na których można by zidentyfikować Bogusława Sujkowskiego. A te, które są wyglądają tak, jak okładka tych wspomnień. Teksty zawarte w tym tomie świadczą o tym, jak autor dojrzewał do swojego pisarstwa. Młodzieńcze i naiwne opisy wojny bardzo silnie kontrastują z pesymizmem, czasem rozpaczą opisów życia obozowego. Połączenie tych wspomnień w jedną całość daje bardzo ciekawy efekt. I jest ważnym historycznym dokumentem, kolejnym już wydanym przez prywatną oficynę Klinika Języka.